piątek, 21 czerwca 2013

Rodział 1

Rozdział 1
"Co do cholery?" 

     Zasadniczo nasz dom dziecka jest bardzo miły. Kolorowe ściany, wiele zabawek, jedzenie bardzo dobre, każdy posiada własny pokój, sala z wielkim telewizorem. Tak właśnie nasz dom dziecka oceniają ludzie sprawdzający właśnie takie "instytucje". Tylko, że jeszcze nikt nie patrzył na to oczami dziecka. Oczami opuszczonego, samotnego dziecka. Które jest samo na świecie. Nikt go nie chcę. Nikt nie zauważył, że 3 osoby popełniły samobójstwo. Nikt tego nie pamięta przy kontroli. Wszystko jest udawane. Nawet opiekunowie przed przyjazdem jakiś ludzi mówią żebyśmy się uśmiechali. Co do opiekunów, nie znęcają się nad nami, nie karzą, po prostu tylko się nami nie interesują. Jesteśmy zbędnym balastem dla nich.
     W ośrodku jestem najstarsza. Później jest Nicola w wieku 12 lat, Adam w wieku 10 i 5 dziewczynek w wieku 5 oraz 3 chłopców w wieku 4. Nie mam z kim porozmawiać. W końcu nie będę robić tego z 12 letnią dziewczynką. Co miesiąc czasami pół roku ktoś odchodzi i ktoś przyjeżdża. Jednak częściej pojawia się tutaj nowe dziecko. Już dawno powinnam znaleźć sobie pracę jednak opiekunowie nie pozwolą na to, bo mam za bardzo spieprzoną psychikę. Gdyby mnie puścili to później znaleźliby mnie 2 metry pod ziemią w jakimś dziwnym grobie. Tak. już 5 razy popełniłam, nieudane samobójstwo. Przez to ciągle wkurzam opiekunów. Zresztą nie dziwie się im. Kto by chciał mieć taką dziewczynę w swoim zakładzie. Moje pierwsze samobójstwo to było siedzenie w zimę w starej komórce. Chciałam zamarznąć, bo to nie boli zbytnio. Człowiek później odczuwa ciepło. Ze mną było tak samo gdyby nie Nicola, która powiedziała o tym opiekunom. Oni wysłali po mnie policje z psami przez co szybko mnie znaleźli. Kolejny to podcięcie żyły. Nie udało się gdyż akurat teraz szła opiekunka umyć Natasze a że robiłam to w łazience to mnie znalazła. Trzeci przyszedł na myśl akurat z chorobą. Byłam bardzo przeziębiona. Zamiast brać lekarstw to otwierałam okno i jeszcze bardziej się chłodziłam. Niestety opiekunowie zauważyli, że za bardzo mam przewietrzony pokój i pojechali do szpitala gdzie wyzdrowiałam. Czwarty był skok z mostu jednak jedna z opiekunek poszła za mną i w ostatniej chwili złapała moją rękę. Piąty. Poszłam wcześniej "spać". Niestety opiekun zauważył, że zginęły środki usypiające. Podejrzenie padło na mnie i kiedy już chciałam połykać 3 to do pokoju wparował z opiekunką. Teraz bardziej mnie pilnują. nawet kiedy idę do toalety z potrzebą ktoś z opiekunów czy z dzieci stoi pod drzwiami i podsłuchuje czy czasami nie robię sobie krzywdy. Wiem, że samobójstwo jest dla tchórzy, którzy nie potrafią poradzić sobie z życiem, ale dla mnie to chyba jedyne wyjście. Bo co byś zrobił gdyby w dzień jakże zaszczytny dla ciebie cała twoja rodzina zmarła, zostawiając cie samą, samego na pastwę świata? Jak na razie znalazłam tylko jeden sposób i próbuje go wykonać. Jednakże już od pół roku nie mogę wymyślić coś racjonalnego. Przez ten czas byłam ciągle tu w domu dziecka. Nie pozwalali mi chodzić do szkoły, bo uważali, że mogę tam popełnić samobójstwo. Mieli rację. 
     Co do skrzypiec. Nie gram już od 14 sierpnia 2004 roku. Leżą teraz gdzieś w którymś kącie. Mam ich dość. Nienawidzę ich, za bardzo przypominają mi to co nie powinno się wydarzyć. 
-Serafina proszę otwórz- usłyszałam lekko zachrypnięty głos opiekunki.
-Już- odparłam zwlekając się z parapetu. 
Podeszłam do drzwi otwierając jej. Od pamiętnych samobójstw odebrano mi klucze jednak nikt bez pukania tu nie wchodził. Kobieta weszła do pokoju sadowiąc się na łóżku ja zaś znów usiadłam na parapecie. 
-Widzisz od ponad pół roku zachowujesz się normalnie dlatego postanowiliśmy, że jutro pójdziesz do ostatniej klasy liceum i skończysz ją by móc normalnie żyć. Będzie to szkoła prywatna z 150 uczniami. Nie powiedzieliśmy ci ale po śmierci twoich rodziców zostało ci sporo pieniędzy. Za część z nich kupiliśmy ci podręczniki i przybory oraz ubrania byś nie czuła się tam niższa społecznie. I ode mnie dostaniesz komputer. Jednak proszę dziel się nim z każdym z domu dziecka- skończyła.
-Co do cholery?- wrzasnęłam cała zaskoczona. 
Z jednej strony bardzo miło z drugiej zaś koszmar, bo muszę iść do szkoły.
-Proszę nie używaj takich słów- powiedziała opiekunka- zostawię cie samą ale wiedz, że jutro idziesz na rozpoczęcie!     
Czy ona sobie jaja za mnie robi?
-Och zapomniałam wyczyść skrzypce, bo zapisaliśmy cię na zajęcia muzyczne!             
***
No i pierwszy rozdział. Przepraszam za błędy! W ogóle nie piszę mi ę i muszę je cały czas wklejać -.- Ale napisałam i jestem zadowolona! Wiem iż jest krótki ale cóż.... Pozdrawiam
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA 

1 komentarz:

  1. Na początku chciałabym ci podziękować za komentarz u mnie na blogu. Od razu wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Co do tego, która bohaterka będzie z Lou, a która z Zaynem, dowiesz się już niedługo. Póki co nic nie zdradzę.
    Przeczytałam twój prolog i pierwszy rozdział, i hostoria zdaje się mieć ciekawą fabułę. To musiało być straszne dla tak małej dziewczynki, kiedy w ważnym dla niej dniu dowiedziała się o śmierci rodziców.
    No i najwyraźniej mieszkanie w domu dziecka też źle na nią wpłynęło, skoro aż tak bardzo pragnęła się zabić. To prawda - samobójstwo jest dla tchórzy. Dobrze, że się trochę opamiętała i chcą ją puścić do szkoły. Ale tak szczerze ci powiem, trochę przeraziła mnie tak końcówka. Tak to szybko wyskoczyło, że przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje. Wbija opiekunka, wyskakuje z jakąś kasą po rodzicach, że wszystko już załatwione, zapisali ją na kółko muzyczne. Pogubić się można.
    Ogólnie podoba mi się, mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś interesującego. Mogłabyś popracować jedynie trochę nad stylem, bo mi osobiście w niektórych momentach dosyć ciężko się to czytało. Brakuje przecinków, w niektórych zdaniach nic nie ma ze sobą wspólnego, gdzieniegdzie zauważyłam jakieś niedokończenia. Ale to wszystko jest do zrobienia i myślę, że wtedy na pewno wszystko będzie w porządku.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń