piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 2

Rozdział 2
"Tak oczywiście...buntowniczko"
     Obudził mnie płacz Lincolma. Przykryłam uszy poduszką jednak to nic nie dało. Z prawie zamkniętym oczami popędziłam do jego pokoju. Otwarłam drzwi i wrzasnęłam, ale nie głośno, bo inni spali.
-Co ty do cholery robisz? Inni też muszą spać!
-Prze przepraszam, ale śniło mi się, że moi rodzice żyli i razem było nam dobrze a teraz się obudziłem- wyjąkał. 
-Aham, przepraszam cie. Wiesz nie przejmuj się. Zabiorę cie na lody ok? Tylko teraz się wyśpij- odparłam lekko zmieszana. 
Wiedziałam, że Lincolm miał ciężko. Ma dopiero 4 latka. Znowu poczołgałam się do łóżka. Już miałam zasypiać kiedy to zaczął dzwonić budzik. "No tak muszę iść do tej cholernej szkoły"- pomyślałam zwlekając się po raz kolejny. 
To było przytłaczające. Tak nagle tak z dnia na dzień zmieniło się wszystko. Cały mój świat zmienił się po raz kolejny... Z lekko przymrużonymi oczami otwarłam drzwi i udałam się do łazienki na drugim końcu korytarza. Weszłam pod prysznic, puściłam wodę i oddałam się relaksująco spływającej cieczy. Po umyciu osuszyła się i ubrałam szlafrok. Weszłam do pokoju gdzie na łóżku czekało na mnie ubranie do szkoły. Składało się z czarnych jeansów, białej koszuli z podwiniętymi rękawami i czarnego żakietu. Szybko przebrałam się w to przy okazji zakładając bieliznę. Miałam jeszcze kilka minut więc usiadłam i po raz kolejny wróciłam do czytania książki "My, dzieci z dworca ZOO".
-Serafina chodź na śniadanie, bo się spóźnisz na rozpoczęcie!- zawołała Olivia opiekunka, która wczoraj powiadomiła mnie o nauce w szkole. 
-Już schodzę- odparłam zła. 
Znów musiałam przerwać książkę. Zbiegłam po schodach. Już w połowie czułam zapach naleśników. Pierwszy raz lekko poczułam radość? Nie, nie to raczej głód... Tak na pewno. Weszłam do kuczni mrucząc "Dzień dobry". Nigdy nie byłam zbyt rozmowna rano, w ogóle nigdy nie byłam rozmowna. Usiadłam przy dużym stole gdzie na talerzu czekały na mnie naleśniki. Zjadłam je bardzo szybko. 
-Olivia zjadłam czy mogę już iść?- zapytałam 
-Jasne, ale odwiozę cie- odparła uśmiechając się do mnie.  
Ubrałam moje czarne trampki, które raczej były szare, bo wyblakły. Opiekunka otworzyła drzwi i mnie wypuściła. Otwierając przy tym stare auto stojące zaraz przy drzwiach. Od razu wsiadłam. Zaraz po mnie zrobiła to Olivia. Droga do szkoły zajęła nam nie całe 10 minut. Kiedy wjechałyśmy na parking zobaczyłam całą szkołę. Był to duży budynek wykonany z czerwonej cegły. Przed nim roztaczał się zielony trawnik z drzewami gdzie wiele ludzi ze szkoły siedziało. Wysokie schody do wejścia były zajęte przez najlepiej ubranych ludzi. Zapewne elitę. Już chciałam wysiadać kiedy opiekunka złapała mnie za rękę.
-Tylko obiecaj mi, że otworzysz się na ludzi- powiedziała patrząc mi w oczy. 
-Ta- odparłam odwracając wzrok, bo takie sytuacje były dla mnie niekomfortowe. 
-Serafino proszę cie. Widz iż kiedy znajdziesz sobie przyjaciółkę to twoje kłopoty będą błahostką- powiedziała na co ja przewróciłam oczami. 
 Podążałam do wejścia. Już przy samych schodach czułam wzrok każdego. Na prawdę nikt w tej szkole nie widział szatynki? Żałosne. Nie zważając na ciche pomruki ze strony blondynki i czarnej sukience i chłopaka siedzącego obok niej, weszłam do szkoły. Od razu zwróciłam się do drzwi z podpisem sekretariat. Po prawej stronie takie oto się znajdowały. Nigdy nie miałam w zwyczaju pukać dlatego weszłam bez niepożądanych dźwięków.

-Jestem nowa i proszę o plan lekcji oraz rozmieszczenie sal- powiedziałam z miną ukrzyżowanej dziewczyny. 
-Może chociaż "dzień-dobry"?- odparła złośliwie kobieta z lekką otyłością. 
-Dzień-dobry. Czy mogę już to dostać?- powiedziałam zażenowana. 
-tak oczywiście...buntowniczko- gdyby nie to ostatnie słowo to bym nie obdarzyła ją takim spojrzeniem. 
Wzięłam papiery i podążyłam ku auli gdzie miało odbyć się rozpoczęcie. Znów oczy wszystkich zwrócone były na mnie. Czy oni naprawdę nie mają lepszych tematów? 
-Ej ty! Ta bez spódnicy!- zawołał jakiś kobiecy głos. 
-Co?-odparłam nawet nie patrząc na mojego rozmówce. (PS zdążyłam się zorientować, że jako jedyna z dziewczyn mam spodnie) 
-Czekaj na mnie idiotko!- znów zawołał.
-Przepraszam, ale nie masz podstaw mnie tak nazywać- odparłam o mało nie uderzając dziewczyny. 
-Chodzisz w spodniach chociaż jest to kategorycznie zabronione-odparła jakby była to sprawa życia i śmierci.
-Weź wyluzuj co? Bo ci zaraz się zmarszczki zrobią- odparłam zażenowana ilością pudru na jej twarzy chociaż już nie pierwszy raz spotykałam takie dziewczyny. 
-Co? Gdzie mam tą zmarszczkę?- zaczęła wrzeszczeć coś chyba "Zayn kochanie?"
Nagle przybiegł do niej chłopak. W miarę mojego wzrostu (troszkę wyższy) o kruczo-czarnych włosach z blond pasemkiem. Ubrany był w białą koszule, czarne spodnie lekko zwężane tego samego koloru eleganckie buty oraz nie zawiązana muszka.       
 -Co kotku?- zapytał całując ją w policzek.
-Ta..ta okropna dziewczyna się ze mnie nabija. Powiedz jej coś- powiedziała trzymając się go jakbym zaraz miała ją zabić.  
-Weź się od niej odczep dobra?- powiedział ostrym tonem głosu.
-Hahahaha i tym chcesz mnie przestraszyć? Powiedziała do mnie idiotka,bo nie miałam spódnicy, a ja wyznaje starą zasadę "Oko za oko, ząb za ząb"- powiedziałam chcąc uderzyć go w policzek jednak jego dłoń mnie złapała za nadgarstki i zaczęła mocno ściskać. 
Ani chwili nie myślałam i z drugiej ręki walnęłam mu w twarz. Może i to nie było zbyt ładne, ale mu się należy. Zaś on mocno chwycił się za bolące miejsce. 
-Świruska!- krzyknął i odszedł razem z tą blondyneczką. 
Już miałam mu odpyskować, ale zobaczyłam, że obok nas zrobił się niezły tłum. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna. 
-Hej jestem Saffa. Ten chłopak to mój brat. Ale nie mam ci za złe, że mu dowaliłaś. Według mnie powinien tak więcej razy dostawać- powiedziała uśmiechając się do mnie szczerze. 
Miałam już odejść, ale obiecałam, że się z kimś zaprzyjaźnię chociaż by to miała być siostra tego palanta, który jest chłopakiem tej idiotki
-Em ja jestem Serafina- odparłam podając jej rękę i wymuszając sztuczny uśmiech co nie wyszło. 
-Dość niespotykane imię- odparła puszczając moją dłoń. 
-Serafina? Serafina Smith?- zapytał jakiś chłopak.
-Ta a co?- odparłam 
-Do dyrektora!- powiedział na co ja przewróciłam oczami i pomachałam Saffie. 
***
No i mamy 2 rozdział! BARDZO dziękuje Ellie za ten miły komentarz i co najważniejsze szczery! Mam nadzieje, że w kolejnym opowiadaniu? się poprawie ;D :**